Dziewięć miesięcy minęło dla niej jak jeden moment. Każdego dnia rozmawiała z przyszłym dzieckiem, głaskała brzuch, wyobrażała sobie, jak będzie trzymać maluszka w ramionach.
I nadszedł dzień porodu. Weszła do sali szpitalnej, obejmując zaokrąglony brzuch i uśmiechnęła się do lekarza.

— Doktorze, chyba nadszedł mój czas…
Młody lekarz przyjrzał się jej uważniej i zmarszczył brwi. Poprosił, by się położyła, przeprowadził badanie i nagle zbledł. Zawołał kolegę, potem jeszcze jednego. Szeptali przy łóżku, wymieniali spojrzenia, aż w końcu jeden z nich powiedział:
— Pani… przepraszam, ale… co myślał pani lekarz?
Kobieta napięła się.
— Co macie na myśli? Nosiłam dziecko przez dziewięć miesięcy!
Lekarz głęboko odetchnął i, dobierając słowa z trudem, odpowiedział:
— Nie ma pani dziecka. To nie jest ciąża. W pani brzuchu znajduje się ogromny guz. To on rósł przez cały ten czas.

Zrobiło jej się ciemno przed oczami.
— Co?.. Jak to możliwe? Testy przecież pokazywały…
— Testy mogły reagować na zmiany hormonalne wywołane przez guz — powiedział łagodnie lekarz. — To się zdarza, choć bardzo rzadko.
Okazało się także, że przez te wszystkie dziewięć miesięcy kobieta unikała nowoczesnych badań, zwłaszcza ultrasonografii.
— W dawnych czasach rodziło się bez żadnych urządzeń — przekonywała samą siebie. — Nie pozwolę, by technika zaszkodziła mojemu dziecku.
W tej chwili poczuła, jak świat się wali. Czy te wszystkie dziewięć miesięcy to była tylko iluzja? Wszystkie nadzieje, wszystkie rozmowy z „maluszkiem”? Przycisnęła dłonie do brzucha i cicho wyszeptała:
— Ale… wierzyłam…

Lekarze przystąpili do pilnych badań. Na szczęście guz okazał się łagodny. Kobieta przeszła operację i udało się uratować jej życie.
Po rekonwalescencji długo siedziała przy oknie sali szpitalnej i myślała, jak przewrotne potrafi być życie. Nie została matką, ale zyskała coś innego — świadomość wartości samego życia.
I choć nie miała dziecka, otrzymała drugą szansę — żyć, cieszyć się i być blisko tych, którzy ją kochają.
A gdy wychodziła ze szpitala, lekarz, który jako pierwszy powiedział jej straszną prawdę, powiedział:
— Jest pani bardzo silną kobietą. Może właśnie to jest pani prawdziwy cud.
I po raz pierwszy od wielu miesięcy uśmiechnęła się.

56-letnia kobieta dowiedziała się, że jest w ciąży: ale gdy nadszedł czas porodu, lekarz zbadał ją i był w szoku tym, co zobaczył…
W wieku 56 lat kobieta usłyszała, że jest w ciąży. Nikt nawet nie mógł sobie wyobrazić, że w takim wieku kobieta mogłaby usłyszeć takie wieści. Jednak kilka kolejnych testów pokazywało to samo — dwie wyraźne kreski. Kobieta płakała ze szczęścia i nie mogła uwierzyć w to, co się dzieje.
„To cud” — myślała.
Przez całe życie marzyła o dziecku, ale los ułożył się inaczej: lata bezpłodności, rozczarowań, lekarze machający ręką i mówiący: „Proszę się pogodzić”. A tu nagle — nadzieja.
Brzuch rósł, ruchy stawały się coraz trudniejsze. Bliscy patrzyli z niepokojem: lekarze ostrzegali, że w jej wieku urodzenie dziecka jest ryzykowne. Ona jednak machała ręką:
— Zawsze chciałam zostać matką. I teraz mam szansę.
Dziewięć miesięcy minęło dla niej jak jeden moment. Każdego dnia rozmawiała z przyszłym dzieckiem, głaskała brzuch, wyobrażała sobie, jak będzie trzymać maluszka w ramionach.
I nadszedł dzień porodu. Weszła do sali szpitalnej, obejmując zaokrąglony brzuch i uśmiechnęła się do lekarza.
— Doktorze, chyba nadszedł mój czas…..…👇👇 Kontynuacja w pierwszym komentarzu pod zdjęciem 👇👇👇
