Patricia Johnson była siłą, z którą należało się liczyć. W wieku 72 lat przekształciła Skyline Aviation z małego hangaru odziedziczonego po ojcu w jedną z największych firm lotniczych w kraju. Każdy samolot w jej flocie był symbolem lat poświęceń, nieprzespanych nocy i niezachwianego dążenia do doskonałości. Jednak tego dnia, zbliżając się do swojego korporacyjnego odrzutowca, napotkała młodą stewardesę, która zamierzała zablokować jej drogę.
„Proszę pani, pierwsza klasa jest zarezerwowana dla pasażerów VIP. Pani bilet musi być ekonomiczny” – powiedział steward James Wilson, krzyżując ramiona, by stworzyć barierę w przejściu.
Patricia spojrzała na niego ze spokojną determinacją. Jego siwe włosy były lekko potargane po długiej podróży, a nienaganny garnitur ostro kontrastował z jej prostym strojem. Uniosła bilet stanowczym głosem: „Jestem pewna, że to pomyłka. Moje miejsce to 1A”.
Wilson przejrzał dokument i pokręcił głową. „Te systemy czasami zawodzą. Poproszę obsługę naziemną o rozwiązanie problemu”. Jego ton był protekcjonalny, podszyty fałszywym autorytetem.

Z miejsca 2B Victoria Caine, wiceprezes ds. operacyjnych w tej samej firmie, obserwowała scenę z dyskretnym uśmiechem. Victoria awansowała sześć miesięcy wcześniej po znakomitej prezentacji na temat modernizacji kierownictwa firmy, która zrobiła ogromne wrażenie na zarządzie. Rada jednak nie wiedziała, że Victoria głęboko wierzyła, że stara gwardia spowalnia rozwój firmy.
„Może powinniśmy poszukać lotu komercyjnego” – zasugerował, udając, że nie zna tożsamości Patricii. „Te korporacyjne odrzutowce są tak naprawdę zarezerwowane dla… no wiesz”.
Patricia poczuła znajome ukłucie w aluzji słów Victorii. Niestrudzenie pracowała nad budową Skyline Aviation, a teraz, jak się zdawało, jej pracownicy zaczęli się przeciwko niej odwracać.
„Mogę zadzwonić do biura i wszystko wyjaśnić” – zaproponowała Patricia, zachowując spokój, jaki może mieć tylko ktoś, kto przez dziesięciolecia zmagał się z uprzedzeniami.
