Nigdy nie wyobrażałam sobie, że rutynowe USG prenatalne zamieni się w koszmar. Czekałam na tę wizytę od tygodni, wyobrażając sobie, jak twarz Andrew rozjaśnia się na widok pierwszych zdjęć naszego dziecka. Jarzeniówki w klinice cicho szumiały, a zimny żel na moim brzuchu przyprawiał mnie o dreszcze – ale ekscytacja przeważyła nad dyskomfortem.
Doktor Lewis, który monitorował moją ciążę od samego początku, wszedł z poważnym wyrazem twarzy. Jego ręce drżały, gdy trzymał teczkę z wynikami. Zauważyłam to od razu. Lekarze zazwyczaj tak nie wyglądają. „Czy coś jest nie tak z dzieckiem?” – zapytałam, próbując ukryć nagły przypływ paniki w piersi.
Przełknął ślinę, unikając mojego wzroku. „Emma… czy ostatnio przyjmowałaś jakieś suplementy lub leki, które przepisał ci mąż?”
Zaśmiałam się nerwowo. „Tak, Andrew był taki ostrożny. Codziennie dawał mi ten importowany suplement witaminowy. Powiedział, że to po to, żeby dziecko rozwijało się prawidłowo”.
Twarz doktora Lewisa zbladła. Odłożył teczkę i nachylił się bliżej. „Emma… Obawiam się, że to, co podał ci mąż, nie jest tym, co twierdził. To nie są standardowe witaminy prenatalne. Zawierają związek eksperymentalny – metylodopę-LX , lek, którego stosowanie jest ściśle kontrolowane i niebezpieczne dla zdrowych kobiet w ciąży. Ekspozycja na ten lek na tym etapie może poważnie zaszkodzić płodowi”.
Ścisnęło mnie w żołądku. „On… on po prostu chciał jak najlepiej dla naszego dziecka” – wyszeptałam.
Doktor Lewis pokręcił poważnie głową. „Nie wiem, jak się tym zaraził. Ale musisz natychmiast opuścić dom. Nie bierz więcej tabletek i nie mów mu o tym dziś wieczorem. Twoje bezpieczeństwo – i dziecka – jest najważniejsze”.
Poczułam, jak pokój się przechyla. Świat, który myślałam, że znam – człowiek, któremu ufałam – nagle stał się zagrożeniem. Moje dłonie instynktownie powędrowały do brzucha, drżąc, gdy przetwarzałam słowa. Wszystko wydawało się nierealne, jakbym wkroczyła w koszmar, z którego nie mogłam się obudzić.
Wyszłam z kliniki, ściskając mocno torbę, z bijącym sercem. Serce waliło mi tak głośno, że byłam pewna, że Andrew słyszał je z daleka. Nie mogłam wrócić do domu. Nie mogłam ryzykować kolejnej dawki. Potrzebowałam pomocy – kogoś, komu mogłabym zaufać.
Pojechałam prosto do mieszkania mojej najlepszej przyjaciółki Clary, a moje myśli krążyły w kółko. Clara była farmaceutką; wiedziała, co robić. W chwili, gdy wręczyłam jej tabletki, które dał mi Andrew, przyjrzała się buteleczce, a jej twarz pobladła.
