Moja córka, będąca w dziewiątym miesiącu ciąży, przyszła na świat o 5 rano z posiniaczoną twarzą…

Nikt nigdy nie przynosi dobrych wieści do twoich drzwi o piątej rano.

Dzwonek do drzwi niczym alarm rozdarł ciszę mojego mieszkania. Usiadłam natychmiast, a serce waliło mi z tym starym, znajomym przypływem strachu, który czułam przed telefonem o zabójstwo. Dwadzieścia lat w policji uczy, jak szybko się budzić – i spodziewać się najgorszego.

Narzuciłam szlafrok i ruszyłam do drzwi. Przez wizjer zobaczyłam twarz, którą rozpoznałabym wszędzie, choć teraz była prawie nie do poznania. Moja córka, Emily , stała na ganku. W dziewiątym miesiącu ciąży. Płakała. Miała opuchniętą i posiniaczoną twarz.

„Mamo” – wyszeptała, gdy otworzyłam drzwi – a potem opadła mi w ramiona.

Jej płaszcz luźno wisiał na koszuli nocnej, a kapcie były przemoczone od zimnego marcowego deszczu. Dostrzegłem jej nadgarstki – głębokie siniaki w kształcie palców. Żołądek zamienił mi się w lód.

„To był… Nathan” – szlochała. „Dowiedział się, że wiem o jego romansie. Skonfrontowałam go z tym, a on…” Nie mogła dokończyć. Słowa rozpadły się pod ciężarem łez.

Przez chwilę nie mogłem oddychać. Wściekłość, która we mnie wezbrała, była oślepiająca, ale lata treningu ją stłumiły. Gniew przyćmił osąd. Nie mogłem sobie na to pozwolić.

Zamknąłem drzwi i zaprowadziłem ją na kanapę. „Jesteś tu bezpieczna, Emily” – powiedziałem, choć w głębi duszy nie byłem pewien, czy w ogóle istnieje jeszcze jakieś bezpieczeństwo.

Kiedy tak drżała w milczeniu, sięgnąłem po telefon i przewinąłem do kontaktu oznaczonego jako AV — skrót od Arthura Vegi , kapitana miejskiego wydziału policji i starego przyjaciela, który był mi winien niejedną przysługę.

„Arthur, tu Helen” – powiedziałem, kiedy odebrał. „Moja córka została napadnięta. Muszę wszystko załatwić zgodnie z przepisami – szybko”.

Zanim się rozłączyłam, moje zawodowe instynkty już wzięły górę. Nie byłam już tylko matką. Byłam detektyw Helen Carter , emerytowaną śledczą wydziału zabójstw. I ktoś właśnie wypowiedział wojnę mojej rodzinie.

Gry rodzinne

„Idź do łazienki” – powiedziałem Emily. „Musimy zrobić zdjęcia twoich obrażeń, zanim się umyjesz. Potem pojedziemy do szpitala po opinię lekarską”.

Wzdrygnęła się. „Mamo, powiedział, że jeśli odejdę, to mnie znajdzie. Powiedział, że nikt mi nie uwierzy”.

„To niech spróbuje” – powiedziałem cicho, zakładając stare skórzane rękawiczki, które nosiłem na miejscach zbrodni.

O świcie sprawa była już w toku. Zwróciłem się do wszystkich o pomoc, o każde połączenie. Sędzia Williams podpisał nakaz natychmiastowego powstrzymania się od zbliżania się do godziny 8:00, a do południa w pobliżu mojego budynku stacjonował już oddział policji.