Kiedy mąż mnie uderzył za to, że nie gotowałam, bo miałam 40°C gorączki, podpisałam papiery rozwodowe. Moja teściowa krzyknęła: „Kogo ty sobie wyobrażasz, że straszysz? Jak wyjdziesz z tego domu, skończysz żebrząc na ulicy!”, ale odpowiedziałam jednym zdaniem, które odebrało jej mowę…

Mówi się, że małżeństwo opiera się na miłości i cierpliwości. Ale co się dzieje, gdy tylko jedna osoba kocha, a druga bije?

Nazywam się Emily Carter i noc, w którą mąż uderzył mnie za to, że nie ugotowałam obiadu, kiedy miałam gorączkę 40°C, była nocą, w której przestałam się bać.

Wyszłam za mąż za Ryana , mając dwadzieścia pięć lat. Był wtedy czarujący – stała praca, miły uśmiech, taki mężczyzna, o którym moi rodzice mówili, że „zapewni mi bezpieczeństwo”. Ale bezpieczeństwo było ostatnią rzeczą, jaką znalazłam w tym domu. W trzecim roku jego serdeczność przerodziła się w chłodne rozkazy. Chciał obiadu o szóstej, prania złożonego w określony sposób i ciszy, kiedy „myśli”.

Tego wieczoru paliło mnie całe ciało. Złapałam grypę i ledwo mogłam unieść głowę. Skóra płonęła mi jak ogień, a kończyny były zbyt ciężkie, by się ruszyć. Napisałam SMS-a do Ryana, zanim wrócił do domu, mając nadzieję, że przyniesie mi zupę.

Zamiast tego, gdy wszedł i zobaczył, że w kuchni panuje ciemność, jego twarz stwardniała.
„Dlaczego obiad nie jest gotowy?” – warknął, rzucając teczkę na blat.

„Ja… ja naprawdę źle się czuję, Ryan” – wyszeptałam drżącym głosem. „Nie mogę nawet długo ustać. Możemy po prostu coś zamówić na dziś wieczór?”

Spojrzał na mnie gniewnie, jakbym go obraził. „Jaki sens mieć żonę, skoro nawet nie potrafi ugotować posiłku?”