Poranne słońce oświetlało masywną białą rezydencję, a Naomi ściskała mocno swoją zniszczoną torebkę. Jej dłonie lekko drżały. W środku znajdowały się rachunki ze szpitala i zdjęcie jej córeczki, Deborah , leżącej w łóżku z rurkami wokół delikatnej piersi. „Trzymaj się, kochanie” – wyszeptała. „Mama znajdzie sposób”.
W drzwiach stała Madame Rose Richards , elegancka i zimna, a jej diamentowy naszyjnik lśnił jak lód. „Więc jesteś nową pokojówką?” zapytała, lustrując Naomi od stóp do głów. „Wyglądasz… biednie. Postaraj się nie wnieść do mojego domu tego zapachu rozpaczy”.
Naomi pochyliła głowę. „Tak, proszę pani. Zrobię, co w mojej mocy”.
Pierwszy dzień był dla niej istną burzą. Rose kazała jej dwa razy wyszorować marmurowe podłogi, a potem celowo rozlała wino i roześmiała się. Kiedy Naomi schyliła się, żeby posprzątać, Rose prychnęła: „Może nie tylko podłoga jest tu brudna”.
Podczas lunchu Naomi cicho podała do stołu. Rose nagle ją uderzyła. „Wylałaś mi wodę na sukienkę!” krzyknęła. Wszyscy zamarli. Naomi nie płakała – wyszeptała tylko: „Przepraszam, proszę pani”.
Później tego wieczoru jeden z pracowników wyższego szczebla szepnął: „Powinnaś odejść, zanim ona zniszczy cię jak resztę”. Ale Naomi uśmiechnęła się blado. „Nie. Potrzebuję tej pracy. Od tego zależy życie mojej córki”.
Tej nocy Femi Richards, mąż Rose, wrócił do domu. Ten wpływowy miliarder rzadko angażował się w sprawy domowe. Ale coś w spokoju Naomi przykuło jego uwagę. „Jesteś tu nowa?” – zapytał życzliwie.
„Tak, proszę pana” – odpowiedziała cicho Naomi. „Jestem wdzięczna za tę szansę”.
